O porodzie domowym dowiedziałam się kiedy moje pierwsze dziecko miało ponad rok. Dziewczyna, która mi o tym powiedziała (która teraz jest moją przyjaciółką) urodziła dwoje dzieci w domu w Polsce. Nie przypuszczałam, że można zaplanować poród w domu, ale od tej pory wiedziałam, ze kolejne dziecko przyjdzie w ten sposób na świat. Kiedy potwierdziłam ciążę od razu szukałam informacji. Niestety często słyszałam, ze ciężko znaleźć takie położne, ponieważ koszty ubezpieczenia są duże i mało położnych się tym zajmuje. Polecono mi szukać alternatywy w postaci Geburthaus, Umówiłam się na wizytę do Geburthaus we Frankfurcie nad Menem.

Podczas rozmowy musiałam podać planowaną datę porodu ze względu na ograniczone możliwości. Na wizytę miałam czekać około miesiąca i przyjechać z kompletem wypełnionych dokumentów – kilka stron a4. W oczekiwaniu na wizytę szukałam położnej, która będzie przyjeżdżała na wizyty domowe do maluszka tuż po narodzinach. Gdy już ją znalazłam, umówiłyśmy się na wizytę zapoznawczą. Pani Irenka jako jedyna nie skrytykowała mojego pomysłu na narodziny w domu – pierwsza ginekolog uważała, że to bardzo zły pomysł, a drugi ginekolog nie krytykował tylko pytał czy jestem pewna tej decyzji. Starannie przeprowadzał badania. Jestem mu bardzo wdzięczna za każdą wizytę. Dzięki Pani Irence dowiedziałam się, że dwie położne za niedługo otwierają nowy Geburthaus w Laggons, a ona jakiś czas temu pracowała z nimi na oddziale. Dała mi na nie namiary. Jak tylko wyszła od razu zaczęłam szukać i napisałam e-mail z pytaniem czy mogłybyśmy się spotkać, gdyż jestem zainteresowana porodem w Geburthaus bądź w domu – w drugą opcję raczej nie wierzyłam, choć nadal było to moje marzenie. Dość długo czekałam na odpowiedź, ale w końcu umówiliśmy się na spotkanie w Laggons. Pojechałam z koleżanką, obawiałam się, że mogę sobie nie poradzić z językiem. Moje obawy były bezpodstawne. Vanessa i Kim to naprawdę sympatyczne dziewczyny. Podczas spotkania Vanessa wszystko mi wytłumaczyła, dostałam umowę do domu – koszt 850, z czego AOK zwróciło nam 300- i usłyszałam to o czym marzyłam, że mam do wyboru czy chcę urodzić w domu czy w Geburthaus.

Ostateczną decyzję o miejscu miałam podjąć bodajże do 36tc, jak mi później Vanessa powiedziała, że od momentu w którym mnie poznała wiedziała, że wybiorę dom. Dostałam rozpiskę, kiedy mamy się spotykać, mogłam przyjeżdżać do nich na wizyty zamiast do ginekologa, oprócz dwóch wizyt w 20 tc, gdzie miałam jechać do lekarza na usg. Podczas wizyt miałam pobieraną krew, badane ciśnienie, pod koniec ciąży krótkie badanie ktg, ważenie, sprawdzanie ułożenia dziecka oraz odbyła się ogólna rozmowa o samopoczuciu. Moją główną położną była Vanessa, ale mimo wszystko miałam umówiony termin by poznać również Kim. Jednokrotnie za opłatą miałam wykonywaną akupunkturę przez Panią, która z nimi współpracuje. W dniu porodu mogłam cały czas liczyć na wsparcie Vanessy. Proponowała, że w każdej chwili może przyjechać, mam jej dać znać. Przez SMS informowałam ją o długości skurczy. Przed 20 poprosiłam, by do mnie przyjechała. Zadzwoniła do mnie pytając jak się czuję, jak skurcze itd. Tuż przed 21 była już u nas, oceniła etap porodu i zadzwoniła po drugą położną.

Dziewczyny były bardzo opiekuńcze. Były przy mnie, wspierały, pomogły mojemu maluszkowi przyjść bezpiecznie na świat. Po narodzinach oceniły dzidziusia, zważyły, zmierzyły itd. Oczywiście maluch najpierw był kangurowany przez ok 2h. Jestem mega szczęśliwa, że moje marzenie się spełniło. Moje słowa po porodzie ,,tak mogę rodzić co roku,, . Wspaniały poród, wspierające położne, w miejscu gdzie czułam się bezpiecznie, bez poganiania, stresowania. Po narodzinach w ciągu tygodnia miałam zgłosić dzieciątko w Rathaus, by otrzymać akt urodzenia.

Miesiąc po narodzinach jeszcze raz spotkałam się z Vanessą, dostałam szczegółową rozpiskę jak przebiegał poród. Porozmawialiśmy o porodzie, maluszku, itd. Chętnie odpowiem na wszelkie pytania. Niestety nie umiem i nie lubię pisać tekstów, za to opowiadać o porodzie mogłabym godzinami.

AUTORKA ANONIMOWA

The form you have selected does not exist.

Dodaj komentarz