Wyobraź sobie taką sytuację, że wchodzisz do sali w nowej placówce Twojego dziecka. Witasz się z jego wychowawczynią. Pokazujesz mu, że tam w rogu bawią się inne dzieci i mówisz, że ono też będzie mogło się tutaj pobawić, tymi samochodzikami, które tak lubi. Twoje dziecko patrzy z zaciekawieniem w kierunku, który pokazujesz. Mówisz, że to są te same, który wy też macie w domu. W tym momencie Twoje dziecko zwraca się twarzą do Ciebie i zapada w wielki, przenikliwy płacz… Możesz sobie taką sytuację wyobrazić? A może taka sytuacja bardziej z Tobą zarezonuje: Jesteś już trochę czasu w nowej sali ze swoim dzieckiem, rozmawiasz właśnie z wychowawczyni. Twoje dziecko eksploruje sale jakby nigdy nic, jest w świetnym humorze, jego wychowawczyni mówi, że już czas, żeby się pożegnać. Więc żegnasz się dzieckiem, Twoje dziecko mówi “Pa pa, mama”, Ty też mówisz “pa pa, do zobaczenia”, machasz mu jeszcze ostatni raz na pożegnanie, zamykasz drzwi i nagle słyszysz, jak dziecko wybucha płaczem i krzyczy: mama, mama, mama.

Czytasz ten artykuł, ponieważ interesuje Cię świadome podejście do adaptacji w żłobku bądź przedszkolu w Niemczech Twojego dziecka. Ja nazywam się Natalia, jestem Pedagożką mieszkająca w Niemczech i mamą, która ostatnio dwukrotnie przechodziła przez proces adaptacji. I właśnie łącząc te dwie perspektywy chciałam Ci pokazać, na co zwrócić uwagę, żeby ułatwić sobie i  dziecku ten proces. I wiesz co chciałabym Ci teraz napisać? Że te sytuacje są trudne, budzą w nas, rodzicach mieszane odczucia, a nawet u najbardziej profesjonalnych pedagogów budzą lekki niepokój, ale są również najnormalniejsze na świecie i są one oznaką również zdrowego przywiązania dziecka do rodzica. Z reguły również rozstania i adaptacja dzieci silnie przywiązanych do rodziców (sichere Bidung) trwają dłużej i są „intensywniejsze”, co nie oznacza, że niemożliwe.  Adaptacja jest to pierwszy krok w kierunku samodzielności, radzeniu sobie z mniejszymi i większymi problemami dnia codziennego i Twoje dziecko nie wykona tych kroków bez Ciebie!

Płacz jest w tym momencie odzwierciedleniem silnych i trudnych dla dziecka emocji i jest on normalnym towarzyszem adaptacji. Dziecko daje znać, że nie jest z tym do końca okay, że jego mama sobie poszła i go zostawiła. W zależności od tego jak było ono wychowywane do tej pory (czy miało już doświadczenia z rozłąką z rodzicami) i jego wieku (poziomu rozwoju) może nawet zastania się, czy mama w ogóle wróci. Dziecko pokazuje nam swój dyskomfort poprzez np. płacz, wiemy, że czuje się źle i dzięki temu, wiemy, że potrzebuje tutaj naszej pomocy, żeby poradzić sobie z tym, co przechodzi.

Dzieci reagują w różny sposób, w zależności od charakteru, temperamentu i wieku, ale i też w zależności od swoich doświadczeń z domu rodzinnego. Ważne jest również to, jaką postawę przybierają rodzice i wychowawcy, którzy mają za zadanie na samym początku być właśnie nową „bezpieczną przystanią (sicheres Hafen)” dla dziecka.

Czy mój opiekun jest troskliwy i zwraca uwagę na moje odczucia i emocje? Czy jest raczej zdystansowany albo niepewny? (Pamiętaj, że to dotyczy w równej mierze rodzica i wychowawcy, dzieci odbieraj nasze emocje instynktownie, i poprzez nasze podejście mamy duży wpływ na zachowanie dziecka. Mama jest niepewna czy dziecko sobie poradzi, dziecko się boi zostać samo w grupie. Mama czuje, że nie jest jeszcze gotowa, dziecko ma trudności z pożegnaniem) Już na tym etapie widać, że proces adaptacji do nowego miejsc jest procesem złożonym i zależnym od wielu czynników, i jako proces- trwa, potrzebuje czasu! Wyobraź sobie, że dla dziecka nowa/pierwsza placówka, to tak jak dla Ciebie nowe/ pierwsze miejsce pracy. Potrzebujesz czasu, żeby wiedzieć, jak wygląda Twój dzień, jakie są zadania, do kogo masz się zwrócić o pomoc, kto będzie Twoim najlepszym współpracownikiem. Z tą różnicą, że Ty jesteś dorosła i wiesz, jak komunikować swoje potrzeby. I nawet to dla nas dorosłych często jest trudne.

No to teraz wrócimy do dzieci. Dzieci dopiero odkrywają swoje odczucia i uczą się je wyrażać i nazywać, tak żeby osoba postronna mogła je zrozumieć. Ale na to potrzeba czasu i zrozumienia.

Oczywiście zakładamy, że w placówkach mamy do czynienia z pedagogami, którzy są w tym zakresie wykształceni wiedzą, jak odpowiednio towarzyszyć w tym procesie przejścia nie tylko dzieciom, ale i ich rodzicom. Ustalają plan adaptacji, tak żeby cały proces był dla rodziców transparentny i zrozumiały. Dzięki temu rodzice mogą również włączyć w ten proces i przygotować dziecko.

Nie zapominajmy tutaj o dzieciach!

Często kończy się tutaj na rozmowach i umowach między wychowawcą a rodzicem, a przecież tutaj w głównej mierze chodzi o dziecko. Należy też o tym, co się będzie działo w placówce stosownie do wieku rozmawiać również z dzieckiem. Rodzice są ekspertami swoich dzieci i ich oczekiwania, lęki, troski i wiedza o dziecku powinny być bardzo ważnym elementem tego jak będzie przebiegała dana adaptacja.

Oczywiście placówki, z którymi będziesz miała do czynienia mają również bardzo różną jakość! Zdziwiona? Naprawdę jest tak, że placówka placówce nie równa. I w głównej mierze mówię tutaj o warunki pracy, bo one mają bardzo duży wpływ na możliwości podejścia do dzieci w danej grupie. Jeśli nie ma konkretnej aktualnej koncepcji pedagogicznej (co nigdy nie powinno mieć miejsca), planu adaptacji, personelu, może okazać się, że nawet wychowawca z największym sercem do dzieci i super -pedagogicznym podejściem, nie będzie w stanie sprostać potrzebom dzieci z danej grupy, co będzie miało negatywny wpływ na zachowanie dzieci z tej grupy i oczywiście przebieg adaptacji.

Dziecko płacze podczas adaptacji, po 2 tyg. informacja od opiekunki, że dziecko nie jest gotowe i będzie potrzeba zakończyć współpracę ze żłobkiem. Co robić?

Pewne jest to, że proces adaptacji jest procesem przejścia i wymaga od dziecka dostosowania się do kompletnie nowych warunków- rytmu dnia, przebywania w grupie, reguł, samodzielności i komunikowania swoich potrzeb, dlatego tez proces ten powinien być ze strony placówek i wychowawców starannie przygotowany. Zaczynając od rozmowy zapoznawczej z rodzicami i zaprezentowania placówki, poprzez poznanie dziecka, jego zwyczajów i rodziny, ram czasowych. Jeśli dana placówka wydaje się nie mieć żadnej koncepcji dotyczące adaptacji, bardzo ważne jest otwarta komunikacja potrzeb ze strony rodzica – i tutaj ważne przed rozpoczęciem adaptacji, żeby określić zasoby i warunki, na które obie strony muszą się przygotować i zwrócić szczególną uwagę! Jeśli chodzi o barierę językową to też warto się przygotować, przyjść z konkretnymi przygotowanymi zdaniami, ewentualnie osobą, która może tłumaczyć, żeby bardzo wyraźnie wyrazić swoje oczekiwania wobec placówki.

Okres dwóch tygodni może być niewystarczającym okresem na to, żeby dziecko kompletnie się przystosowało do nowej placówki, grupy, wychowawcy. Z drugiej strony dwa tygodnie to również zdecydowanie za mało, żeby wykwalifikowany pedagog mógł z cala pewnością powiedzieć, że dziecko nie jest gotowe na żłobek (nicht Kitatauglich). Czy były tutaj wcześniejsze rozmowy? Dostała Pani regularne informacje co do tego jak się zachowuje dziecko? Czy dziecko daje się uspokoić przez wychowawcę? Jak reaguje na dzieci? Czy są wprowadzone rytuały pożegnania? Czy dziecko ma w placówce stały rytm dnia? Kiedy było pierwsze rozstanie? Pierwsze rozdzielenie powinno być według Berlińskiego Modelu dopiero około 4 dnia na chwilę. Często jest ono robione zbyt wcześnie, co wzmaga leki separacyjne u dzieci i prowadzi do wydłużenia adaptacji.

Ja osobiście uważam, że kluczem do sukcesu jest zawsze otwarta komunikacja, bo tylko w ten sposób możliwa jest partnerska kooperacja między rodziną i wychowawcami i znalezienie wspólnego rozwiązania. Myślę też, że często koncepcje pedagogiczne i podejście wychowawcy są nieodpowiednie do potrzeb danego dziecka/rodzica. Co znacznie utrudnia/ uniemożliwia proces adaptacji.

Przedszkolanka/ Tagesmutter dzwoni codziennie, aby odebrać dziecko wcześniej, ponieważ płacze. Co robić? Płacę za cały miesiąc, a dziecko nie wysiedzi nawet do pierwszego posiłku.

Mogę sobie wyobrazić, że to, o czym myślisz w tym momencie to: Czy ta wychowawczyni sobie nie radzi, czy coś jest nie tak z moim dzieckiem… i rozumiem, że takie pytania mogą Ci się przewijać przez myśli. One prowadzą Cię w dobrym kierunku, czyli w kierunku rozmowy z wychowawcą i potrzeby dokładnego spojrzenia na dziecko.  W procesie adaptacji nie powinno się nigdy szukać „winnego”. Ten proces jest tak zależny od różnych czynników, często niewidzialnych (emocji, przeżyć, myśli, doświadczeń, sytuacji w domu rodzinnym i placówce, interpretacji), że tutaj najlepszą opcją jest szukanie wspólnych rozwiązań. I to nie przez telefon, na szybko, tylko podczas rozmowy w cztery oczy. Także w takim wypadku, kiedy czujesz ze coś jest nie tak i czujesz frustracje, warto jest poprosić o rozmowę (Elterngespräch/ Eingewöhnubgsgespräch- jako rodzic masz do tego prawo) i porozmawiać na spokojnie o całej sytuacji.

W sytuacji kiedy takie zachowanie pojawia się codziennie, taka rozmowa to jest według mnie ein  Muss! Warto także wziąć pod lupę dwa elementy: jak długo dziecko chodzi już do placówki, ile ma lat i jak wyglądał jego proces adaptacji – czy jest ogóle zakończony? Jeśli dziecko nie jest w stanie się w pewnych ramach czasowych uspokoić u swojej wychowawczyni, oznacza to najprawdopodobniej, że proces adaptacji nie jest jeszcze zakończony i trzeba rozważyć parę kroków wstecz.

Proces adaptacji wymaga od dziecka przyzwyczajenia się do nowej osoby, czyli do wychowawcy jako do nowej Bezugsperson, czyli osoby, do której to dziecko ma zaufanie i z którą łączy go więź. Jeśli dziecko płacze strasznie i nie daje się w ogóle uspokoić, oznacza to, że nie czuje się ono swobodnie, komfortowo i bezpiecznie w nowej sytuacji i nie wytworzyło jeszcze zasobów, żeby się z tą sytuacją samodzielnie uporać. I mówię tutaj samodzielnie, bo dziecko w tym momencie nie odczuwa, że osoba dorosłych (wychowawca), które próbuje je uspokoić, to jest pomoc, a w zasadzie jest wręcz przeciwnie.

Jest to równoznaczne z tym, że proces adaptacji nie jest jeszcze zakończony i dziecko potrzebuje tutaj uważniejszej obserwacji i przyjrzenie się jego potrzebom, również w domu. W każdej takiej sytuacji ważne jest, aby zwrócić się do wychowawcy (Jeśli ona sama tego nie zrobiła) i spróbować wspólnie rozwiązać tę sytuację. Jest to tak zwane podejście zorientowane na potrzeby (Bedürfnisorientierung) dziecka aktywnie praktykowane w placówkach opieki dziennej w Niemczech (Krippe, Tagessmutter, Kita, Kindergarten), które dbają o jakość edukacji i wychowania. Alternatywa do tego byłoby wrzucić dziecko na głęboką wodę i „przeczekać”. Brak odpowiedniej adaptacji w przedszkolu może wydawać się oszczędzaniem czasu albo łatwiejszym rozwiązaniem, ale to może być mylące. Badania z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie z lat 80. wykazały, że dzieci, które nie przeszły adaptacji, są do czterech razy częściej chore. Poza tym mają trudności w przystosowaniu się do grupy, wykazują zachowania lękowe i mają problemy w relacjach z opiekunami. To dowodzi, że adaptacja jest kluczowa dla dobra dzieci. W tym momencie wiemy, że ignorowanie potrzeb i znaków dzieci uczy je, że ich odczucia i emocje nie są ważne i odpowiednie, a tym samym uczy je ignorowania własnych potrzeb i granic. Dlatego pamiętaj o tym, że Ty jesteś wzorem dla Twojego dziecka, jak obchodzić się ze sobą w trudnych momentach. Pokaż mu więc, jak się adekwatnie do sytuacji zachowywać w trudnym momentach.

Jeśli taka sytuacja pojawia się codziennie, pilnie trzeba zreflektować powód i przebieg całego procesu, żeby dziecko nie wytworzyło również u siebie nowej zależności- płacze – wychowawca dzwoni do mamy, zaraz przyjdzie mama, albo żeby nie stało się to również regułą ze strony wychowawcy. Często wychowawcy nie mając dostępnych potrzebnych zasobów (za mało personelu, za dużo dzieci, które są adaptowane jednocześnie, brak czasu) wybierają tę opcję, jako jedyne możliwe, szybsze wyjście. Zwłaszcza jeśli wiedzą, że rodzice/ jeden rodzic są w tym czasie w domu i nie wyrażają swojego sprzeciwu. Tutaj również ważna jest otwarta komunikacja i konstruktywny feedback ze strony rodzica.

Ale ja płacę za cały dzień, a dziecko jest w placówce tylko godzinę.

Adaptacja to jest szczególny okres w opiece nad Twoim dzieckiem, gdzie w przeciwieństwie do normalnego trybu dnia w placówce, uwaga jednego wychowawcy jest skoncentrowana przede wszystkim na Twoim dziecku. Długość adaptacji jest również zależna od indywidualnych uwarunkowań związanych z potrzebami Twojego dziecka i modelu adaptacji placówki a także Twojej postawy jako rodzica wobec opieki w placówce i wychowawcy, bądź od jeszcze innych okoliczności środowiskowych. Jednocześnie, każda placówka dalej musi być w stanie opłacić personel i inne niezbędne rzeczy, żeby moc taką adaptację umożliwić i móc zapewnić miejsce dla Twojego dziecka. Patrząc z tej perspektywy aspekt finansowy wydaje się być zrozumiały, inaczej jest trochę w przypadku tego, kiedy dziecko przez wiele tygodni zastaje tylko na bardzo krótki okres czasu. Polecam wrócić wtedy do umowy podpisanej z przedszkolem bądź zwrócić się do dyrektora placówki. Zazwyczaj to dyrektorzy zajmują się sprawami związanych z zarządzaniem finansami.

Autorka:
Natalia Cordeo-Hilcher

– Pedagożka w Berlinie czyli mama, pedagożka, motywatorka. Zawodowo pomagam odnaleźć kobietom w każdym wieku spełnienie podczas życia na emigracji. Prowadzę bezpłatny Coaching dla osób zarejestrowanych w Niemczech w Urzędzie Pracy (JC/AA).

Interesuje Cię temat pracy i edukacji w Niemczech albo chcesz podzielić się ze mną swoją historią? Zapraszam Cię na moją stronę internetową: www.pedagozkawberlinie.com albo na Instagram!



Dodaj komentarz